Nie tylko Kraków czy Warszawa, ale też kolejne miasta Polski rozbudowują swoje zaplecze IT. Coraz większe zapotrzebowanie na specjalistów z branży powoduje, że standardowe metody rekrutacji już nie wystarczają. Biorąc pod uwagę rosnące znaczenie sektora IT/ICT dla polskiej gospodarki, zatrudnienie specjalistów w tym obszarze będzie nadal wzrastać. W tym roku deficyt pracowników w tej branży sięga około 50 tysięcy osób.
A zwycięzcą jest?
Konkurencja na rynku pracy jest wysoka, ale tym razem dotyczy przede wszystkim zatrudniających. Firma, która okaże się bardziej atrakcyjna, przyjazna pracownikom i wreszcie – która zaoferuje najlepsze warunki finansowe, może liczyć na najlepszych specjalistów. Trudno w tym obszarze szukać oszczędności – chcąc zatrudnić doświadczonego specjalistę, pracodawca musi liczyć się z wydatkiem rzędu od 7 000 PLN do 15 000 PLN miesięcznie w zależności od stanowiska. W przypadków pracowników IT z obowiązkami menedżerskimi wynagrodzenie może być jeszcze wyższe.
Kwestie finansowe zaczynają aktualnie odgrywać drugorzędną rolę. Coraz częściej na pierwszy plan wysuwa się atrakcyjność przedsiębiorstwa: jego lokalizacja, zakres świadczeń socjalnych czy zaangażowanie w prestiżowe projekty. Każdy z tych punktów jest analizowany przez kandydata już od początku rekrutacji, a prezentacja najmocniejszych atutów firmy należy do osoby odpowiedzialnej za zatrudnienie.
Na peryferiach...
Rywalizacja o kandydatów zaczyna dotyczyć również miast, które chcą rozwijać swoją innowacyjność w oparciu o IT. W przypadku mniejszych ośrodków o specjalistów IT jest jeszcze trudniej. Z drugiej strony - propozycja pracy poza Warszawą czy Wrocławiem może być alternatywą dla osób, które chcą zarabiać więcej, lecz niekoniecznie odnajdują się w dużych, zatłoczonych miastach. Zanim jednak rekruter przekona programistę do danej oferty, musi najpierw go znaleźć.
Pracowników IT szukamy przede wszystkim w ich naturalnym środowisku, czyli w internecie. Coraz częściej rekruterzy korzystają z niestandardowych metod pozyskiwania kandydatów. Programiści mogą spodziewać się rekrutacji ukrytych w kodach HTML, spersonalizowanych ofert w wyszukiwarkach internetowych czy też grywalizacji, łączących rozrywkę z testem wiedzy w temacie kodowania. Nadal cennym narzędziem w rękach headhuntera są media społecznościowe, które od kilku lat skutecznie pośredniczą na linii rekruter-kandydat do pracy.
Jak to robią Giganci?
Jedna z ciekawszych historii w temacie niekonwencjonalnych rekrutacji informatyków dotyczy Google. Podczas, gdy Max Rosett szukał interesujących go informacji na temat technik kodowania w języku Python, zamiast standardowej listy wyszukanych haseł pojawił się intrygujący komunikat: „Mówisz w naszym języku! Podejmiesz wyzwanie?” Bohater tej historii udzielił twierdzącej odpowiedzi i został przeniesiony do dedykowanej aplikacji, która testowała jego umiejętności programistyczne. Po pokonaniu tego testu Max wpisał swój numer telefonu, a po kilku dniach dostał propozycję pracy od Google.
W związku z malejącym bezrobociem mamy do czynienia z rosnącym w siłę rynkiem pracownika. Oznacza to, że potencjalni kandydaci mogą mieć większe wymagania względem pracodawcy i szukać bardziej spersonalizowanych ofert. Ten problem – z punktu widzenia ekspertów HR – wzrasta w obszarze zatrudnienia specjalistów IT, gdyż to właśnie oni są najbardziej pożądanym „towarem” na rynku pracy. Nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja się zmieniła – rynek pracy nadal będzie ich potrzebował. Sceptyczni wobec tych prognoz szybko ugną się pod ciężarem rzeczywistości – nie możemy przewidzieć kiedy i czy w ogóle globalny rynek pracy ulegnie przesyceniu pod względem ilości specjalistów IT.
...
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie tylko globalne korporacje będą uciekać się do tak niekonwencjonalnych metod. Specjaliści IT mają wygórowane wymagania, ale to ich kompetencje należą do najbardziej pożądanych na rynku.