W sytuacji paniki polskich przewoźników z racji obowiązku prawie 3- krotnego zwiększenia stawki kierowców tirów ( z 12 zł, bo tyle wynosi przeciętna stawka godzinowa) i obaw co do zmniejszenia konkurencyjności polskich przewoźników na rynku, Polska podtrzymuje stanowisko o niezgodności z unijnym prawem przepisów niemieckiej ustawy o płacy minimalnej w zakresie przejazdów i tranzytu.
A zaczęło się od... ustawy o płacy minimalnej, która wprowadziła od stycznia przepisy dotyczące konieczności wypłacania każdemu pracującemu na terenie Niemiec stawki 8,5 euro za godzinę (to w przeliczeniu ponad 36 złotych za godzinę). Okazało się, że przepisy te dotyczą również polskich kierowców ciężarówek przejeżdżających przez Niemcy.
Jak potwierdzał wcześniej rzecznik niemieckiego ministerstwa pracy Dominik Ehrentraut- Płaca minimalna obowiązuje zasadniczo wszystkich pracowników, zarówno krajowych jak i zagranicznych, jeśli poruszają się po terytorium Niemiec.
Nastąpił jednak zasadniczy zwrot w sprawie. Jak podaje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w oficjalnym komunikacie- Po interwencji Premier Ewy Kopacz oraz rozmowach ministra ds. transportu oraz ministra pracy z ich niemieckimi odpowiednikami, niemieckie władze podjęły decyzję o zawieszeniu wykonywania i egzekwowania przepisów dotyczących przejazdów tranzytowych w odniesieniu do polskich przewoźników do czasu wyjaśnienia tej sprawy przed Komisją Europejską.Co do przejazdów transgranicznych, kabotażu, prowadzone będą dalsze konsultacje przedstawicieli resortów infrastruktury i rozwoju oraz pracy w randze wiceministrów z niemieckimi odpowiednikami.