Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Dziś o tej najciemniejszej.
Foto: Artur Nyk (www.arturnyk.pl)
Model: Karolina Morawiec
Styl: Tatiana Szczęch
MuA: Zoya Zielińska
Nowy rok zaczynam od rozważań na temat koloru czarnego. Na podstawie wielu moich wypowiedzi można wysnuć twierdzenie, że czerni nie lubię. Nic bardziej mylnego. Lubię bardzo i – co więcej - także stosuję, jednak czynię to... świadomie, z umiarem, nie na każdą okazję.
Czarna owca, a może czarny koń?
Najbardziej popularne skojarzenia z czernią mają związek ze smutkiem i żałobą. Oczywiście, mam na myśli kulturę zachodu, bo w Indiach czy w Japonii kolorem żałoby jest biel. Jednak jej znaczenie zostawiam sobie na inną okoliczność. Wyrażenia, takie jak np.: „czarna polewka”, „czarna owca”, „czarny charakter”, nie pozostawiają wątpliwości, jakie emocje niesie za sobą ten kolor. Nie zapominajmy jednak, że tuż obok tych – trudno zaprzeczyć – negatywnych konotacji, czerń ma także bardzo pozytywny wymiar, bo przecież jest tożsama z elegancją. Przywołajmy w swojej pamięci obrazy z czerwonych dywanów, na przykład galę rozdania Oscarów. Czy widać tam jakiegokolwiek pana w innym niż czarny garnitur? Nie mówiąc już o najbardziej eleganckich męskich strojach, czyli smokingach i frakach, które z założenia powinny być czarne. Czerń to kolor budzący powagę i budujący dystans. Pełen dostojeństwa. Należy jednak zwrócić uwagę, przy jakiej okazji na czerń się decydujemy, właśnie ze względu na jej dwa różne oblicza.
Nawet jeśli wydaje się to sprzeczne, barwa ta łączy w sobie nowoczesność i tradycję, spinając je razem w całość.
Mała czarna
"Mam ochotę na małą czarną.” mówią moje klientki, i to, co mają na myśli, na pewno nie jest kawą espresso. W nomenklaturze modowej mała czarna to sukienka uniwersalna, uważa się, że na każdą okazję. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że takie rzeczy w ogóle istnieją. Za przykład niech posłuży puder w kulkach, który jest we wszystkich możliwych odcieniach beżu, brązu i różu. Produkt stworzony dla każdej kobiety. Każdej, czyli żadnej konkretnie. Tak samo jest z małą czarną.
Tak się składa, że żyjemy w strefie klimatycznej, która sprzyja - generalizując - jasnej cerze i niebieskim oczom oraz blond włosom. Większość z nas jest właśnie taka. Niektórzy narzekają, że nijaka. Polemizuję. Bo to tylko kwestia tego, jak my tę urodę okiełznamy, wykorzystamy, wystylizujemy. Radzę pamiętać, że lubi ona stonowane odcienie, a jeśli już decydujemy się na duże nasycenie koloru, należy zwrócić uwagę, czy aby nie „mówi” on za nas.
Niejednokrotnie zdarza mi się spotykać osoby, szczególnie panie, których wizerunek krzyczy: „spójrz na mnie”, ale tak naprawdę zwracam uwagę tylko na kolor, a nie na osobę. Nie w tym rzecz. Warto zadbać o spójność tego, jacy jesteśmy i jak się ubieramy. Owszem, nie bez znaczenia są nasz charakter i temperament. Wszystko razem powinno współgrać. Zawsze powtarzam, że najlepiej jest, kiedy nasz ubiór jest tłem dla tego, co mamy do powiedzenia. Kolory, które nas „przegadują”, nie wnoszą niczego dobrego. Czarny jest bardzo mocny i dlatego nie sprawdza się najlepiej w przypadku słowiańskich typów urody. Sprawia, że w nim gaśniemy i wyglądamy na zmęczonych. Zdecydowanie bardziej polecam małą granatową, grafitową lub śliwkową.
Czarna magia
Kiedy pytam innych, z czego wynika to, że tak dużo czarnych rzeczy w ich garderobach, często słyszę, że czarny wyszczupla. Prawda i fałsz w jednym. Każdy ciemny kolor wyszczupla, z tego wynika, że czarny także. TAKŻE, podkreślam dosadnie, bo to samo można uzyskać wyżej wspomnianym granatem, grafitem, śliwką, czekoladą czy butelkową zielenią. Kolory te, nie będąc czernią, dodatkowo delikatnie ożywią wizerunek i nadadzą mu ciekawszego wyrazu. Każdy ciemny kolor w większych ilościach daje optyczne złudzenie pomniejszania. Dlatego prawda.
Zatem skąd fałsz? Otóż - czarny jest na tyle intensywny, że, „obrysowując” sylwetkę, idealnie oddaje jej kształt. Osoby, którym zależy na efekcie wyszczuplającym, najczęściej nie chcą wyraźnie uwidaczniać i eksponować swoich kształtów. Czarny w takim przypadku nie pomaga, a jego działanie jest wręcz odwrotne. Nie warto wierzyć stereotypom.
Black tie, white tie
Gdyby komuś przypadkiem zdarzyło się otrzymać zaproszenie, na którym widniałaby adnotacja „black tie” lub „white tie”, należy przygotować się na bardzo eleganckie wyjście. I, o dziwo, pewnie większość tutaj zaskoczę, czarna muszka (wg polskiego tłumaczenia) oznacza mniej formalny ubiór niż biała. Przy czym, obydwie wersje stroju są bardzo zobowiązujące. W każdym z tych przypadków czarny kolor jest jak najbardziej na miejscu, co więcej, nawet wskazany.
Najprościej ujmując, radzę wszystkim przyjąć zasadę, że czarny - jako najbardziej elegancki z kolorów - sprawdza się głównie po godzinie 18.00. Jeśli mamy wątpliwości, czy dobrze prezentujemy się w czerni w sytuacjach dziennych, lepiej nie ryzykować. Czarne rzeczy trzeba umieć nosić, potrafią to tylko osoby o silnych osobowościach i lubiące demonstrować swoją władzę – w każdym tego słowa znaczeniu.
...
Wpadając w „czarne dziury”, chcemy ukryć się przed światem. Wtedy często wydaje się nam, że czerń przychodzi z pomocą, czyniąc nas niewidzialnymi. Nie ma nic bardziej złudnego. Czarny wyróżnia i uwidacznia, ze względu na swoją moc przekazu i negatywne działanie na jasny typ kolorystyczny. Mam nadzieję, że słowami powyżej już do tego przekonałam.