Kokaina - ekskluzywny stymulant ludzi biznesu

HR Komentarz

Pracują w korporacjach, bankach, agencjach reklamowych. Prowadzą własne firmy. Szamani szklanych biurowców. Komandosi w białych kołnierzykach. Praca po kilkanaście, kilkadziesiąt godzin bez przerwy, potrzeba nieustannej kreatywności, presja czasu, wyników. Duże wymagania. I duże pieniądze. Kariera, nieustanny pęd, głód sukcesu. Co zrobić, kiedy pomysły się kończą, w głowie niczym czarne kruki krążą myśli o kredycie, zobowiązaniach, terminach, deadline’ach?

Kiedy dopada wyczerpanie psychofizyczne, a maraton jeszcze trwa? Kiedy trzeba wykrzesać z siebie iskrę, a energii tyle, co w wygaszonej elektrowni? Z pomocą przychodzi Biała Dama. Nie, to nie pseudonim platynowowłosej, gustującej w bieli mistrzyni coachingu, mentorki czy konsultantki. Biała Dama to kokaina.

Kokaina (ang. cocaine) to alkaloid otrzymywany z liści krzewu Erythroxylon coca, rosnacego w Kolumbii, Peru i Boliwii. Większość szmuglowanej do Europy kokainy pochodzi z Kolumbii. Najczęściej spotykaną postacią jest biały proszek, przyjmowany poprzez wdychanie lub wcieranie w dziąsła. Kokaina to silnie stymulujący narkotyk, oddziaływujący na organizm i psychikę. Zwiększa aktywność mózgu i pobudza wyobraźnię. Znosi senność i uczucie zmęczenia, chwilowo wydatnie podnosząc sprawność psychofizyczną. Przy dłuższym stosowaniu powoduje zaburzenia rytmu serca, krwotoki z nosa, bóle głowy, problemu z koncentracją, może prowadzić do napadów agresji, lęku, paranoi, depresji i psychoz. Jest morderczo uzależniająca.

Popularna wśród gwiazd show-businessu i ludzi ze środowisk przestępczych, „Biała Dama” od kilkunastu już lat szturmem zdobywa świat biznesu. Pogoń za sukcesem, pieniędzmi i władzą wyczerpuje i wypala. Potrzeba stymulacji. „Biała Dama” oferuje ją na krótko, za to natychmiastowo.

Specjaliści i instruktorzy terapii uzależnień biją na alarm. Uchodząca za stymulant ekskluzywny (fakt – jest droga) kokaina jest coraz łatwiej dostępna. I coraz popularniejsza. Co nie znaczy, że tańsza – po prostu coraz więcej osób stać na randkę z „Białą Damą”. Chętnie sięgają po nią ludzie, których praca wymaga nieustannej kreatywności. Z londyńskiego City czy Wall Street przeniosła się do warszawskich, krakowskich i katowickich agencji kreatywnych, biur projektowych i korporacyjnych wieżowców. Największą grupę konsumentów stanowią mężczyźni, choć na randkę z „Białą Damą” coraz częściej i chętniej umawiają się też panie. W ciągu ostatnich kilku lat liczba uzależnionych od kokainy podwoiła się. Znajdują się w niej finansiści, prawnicy, inwestorzy, doradcy, specjaliści z branży marketingowej i PR. Wszyscy, którzy ulegli złudnej mocy wspierającej Białej Damy. Jakiś czas dawała siłę, pewność siebie, poczucie mocy, pokłady nieskończonej energii i zasoby pomysłów. Podsuwała szalone na pozór wizje, które, bez lęku czy niepewności prezentowane i realizowane okazywały się strzałami w dziesiątkę. A potem – wystawiła rachunek za swoje usługi. Niektórzy będą spłacać go do końca życia. Nielicznym udało odciąć się od kontaktów z Białą Damą. Jest zaborcza. Nie wypuszcza tak łatwo. A rozstanie z nią boli.

Niełatwo też zorientować się, że nasz pracownik, partner czy kontrahent „jedzie na koksie”. Nie otumania jak alkohol, nie ma zapachu. Pracownik pod wpływem „Białej Damy”, oczywiście o ile nie przedawkował i nie wpadł w berserk, zachowuje się… jak idealny pracownik. Energiczny, kreatywny, sypiący pomysłami, w doskonałym nastroju. Może pracować dłużej niż stachanowiec na najwyższych obrotach. Pewny siebie, wygadany, czarujący i dowcipny. Nie zatacza się, nie bełkocze. Nie budzi podejrzeń. Zresztą – poza nielicznymi profesjami, jak zawodowi kierowcy czy operatorzy ciężkiego sprzętu, pracownicy nigdy nie są badani na obecność narkotyków. W dodatku Biała Dama dyskretnie znika z krwioobiegu w ciągu góra 72 godzin. Prawo nie reguluje też, w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy zachodzi podejrzenie, że pracownik jest pod wpływem alkoholu, możliwości przebadania go pod kątem narkotyków. Zresztą – to dużo bardziej skomplikowane niż badanie alkomatem. A co za tym idzie – nawet jeśli czyjeś bystre oko zauważy, że zachowanie pracownika jest podejrzane, trudno wyciągnąć konsekwencje, gdy brak dowodów. A tych zwykle brak, ponieważ jeśli pracownik nie zgodzi się na badanie, nie ma podstaw, by wyciągnąć konsekwencje. Chyba, że da się złapać na gorącym uczynku. A Biała Dama potrafi być dyskretna.

Drukuj artykuł
dla HRPolska.pl komentuje Paweł Cholewka

HRPolska.pl

Prawnik, menedżer, trener biznesu.
Doświadczenie zawodowe zdobywał w jednej z największych śląskich kancelarii prawniczych, obszarach obsługi prawnej i strategii spółek sektora finansowego i energetycznego oraz administracji publicznej.
Doradca prawny Polskiego Towarzystwa Trenerów Biznesu. Felietonista Dziennika Zachodniego oraz gazety Nasze Miasto. Autor licznych publikacji z zakresu prawa, zarządzania, przedsiębiorczości i kompetencji społecznych.

Newsletter

Wykorzystujemy pliki cookies.