Nie od dziś wiadomo, że w kraju brak tzw. „fachowców” – wykwalifikowanych rzemieślników i robotników. Powodów takiego stanu rzeczy upatruje się w zdegradowaniu i zaniedbaniu przed laty i przez lata systemu szkolnictwa zawodowego, w dalszej kolejności – w emigracji tych już kiedyś wykwalifikowanych. Remedium na kłopoty ma być wdrażany system kształcenia dualnego – edukacja zawodowa połączona z intensywnymi praktykami (płatnymi praktykami) zawodowymi u konkretnych pracodawców, kończąca się w założeniu propozycją zatrudnienia ucznia – praktykanta.
W Niemczech system taki działa, i to dobrze, już od lat. Implementację go tak u nas, jak w innych krajach UE borykających się z problemem tak braku wykwalifikowanych kadr, jak bezrobocia wśród młodych ( u nas to ok. 23%, w Hiszpanii – niemal 50%, zaś w przywołanych już Niemczech – zaledwie 8%) ma wspomóc opracowywane przez unijnych specjalistów narzędzie ewaluacyjne –Narzędzie Pomiaru Wartości Kapitału Ludzkiego. Wprowadzenie i udostępnienie (bezpłatne) podobnego narzędzia również w Polsce ma w założeniu pomóc pracodawcom w analizie wartości i przeglądzie korzyści płynących z zatrudniania młodych.
Założenie i cel właściwy, obawiam się jednak, że jak zwykle zabieramy się do niego od wiadomej strony. Od tej, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Narzędzie narzędziem, prace nad nim zapewnią na czas jakiś byt unijnym i miejscowym specjalistom, konsultantom i urzędnikom – tylko co z tego, skoro pracodawca, nawet jeśli korzyści z zatrudniania młodych praktykantów zobaczy na ekranie komputera dzięki zainstalowanemu Narzędziu, to płaca, jaką owym wartościowym pracownikom może zaproponować, dławiony podatkami, składkami i innymi daninami, sprawi, że wykształceni i wypraktykowani młodzi fachowcy za zarobione na praktykach pieniądze czym prędzej zakupią… bilet do Anglii, Niemiec albo na prom płynący do Szwecji i dalej do Norwegii? Dodajmy – bilet w jedną stronę…