W I połowie 2019 roku wydano ponad 35 tys. zezwoleń na pracę dla obywateli krajów azjatyckich. To o 42% więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W pierwszych sześciu miesiącach roku, najwięcej zezwoleń trafiło w ręce Nepalczyków (6,3 tys.), następnie Hindusów (4,3 tys.) oraz Banglijczyków (4,1 tys.). W sumie o pozwolenie na pracę w Polsce starali się obywatele aż 39 krajów azjatyckich. Eksperci Personnel Service wskazują, że w kolejnych miesiącach pracodawcy częściej będą sięgać po kadrę z Azji, ze względu na trudności z rekrutacją pracowników z Ukrainy. Skala ich napływu będzie jednak dużo mniejsza.
W I półroczu 2019 roku wydano ponad 162 tys. zezwoleń na pracę dla obywateli Ukrainy, o aż 47% więcej niż rok wcześniej. Zdecydowanie mniej, bo zaledwie 35 tys. zezwoleń trafiło w ręce obywateli krajów azjatyckich. Skala jest zdecydowanie mniejsza, ale wzrosty równie silne. W porównaniu do I półrocza 2018 roku, w tym roku firmy w Polsce zatrudniły aż o 42% więcej pracowników z Azji. Tendencja wzrostowa będzie się utrzymywać.
- Już teraz rekrutacja ukraińskich pracowników staje się coraz trudniejsza. Inne kraje europejskie, jak Niemcy czy Czechy, kuszą Ukraińców lepszymi pensjami. A te są bardzo istotne, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę krótkotrwały i powtarzalny charakter imigracji zarobkowej z Ukrainy. Naszym wschodnim sąsiadom zależy na jak najwyższym zarobku w krótkim czasie, a o ten łatwiej w Niemczech niż w Polsce. Oczywiście nadal mamy pewne przewagi wobec innych państw, takie jak bliskość geograficzna i językowa, ale nie zmienia to faktu, że rosnąca liczba firm będzie sięgała coraz dalej na Wschód, żeby uzupełnić luki kadrowe. Kraje azjatyckie staną się atrakcyjnym źródłem pracowników – mówi Krzysztof Inglot, Prezes Personnel Service.
Kogo firmy wybierają najchętniej?
Polska jest chętnie wybieranym krajem emigracji zarobkowej wśród obywateli Nepalu – zezwolenie na pracę w I półroczu 2019 roku otrzymało aż 6,3 tys. Nepalczyków. Na drugim miejscu byli Hindusi, którzy otrzymali 4,3 tys. zezwoleń, a na trzecim Banglijczycy – 4,1 tys. zezwoleń. Poza podium znaleźli się Gruzini, dla których wydano prawie 3,3 tys. zezwoleń. Następnie Filipińczycy (2,8) oraz Uzbecy (2,6 tys.).
Najmniej liczną reprezentację miały Bahrajn, Arabia Saudyjska i Laos – o pozwolenie na pracę w Polsce starało się odpowiednio 1, 1 i 2 obywateli tych państw.
Bariera kulturowa większa niż w przypadki Ukraińców
Azja jest bardzo rozległym kontynentem, zalicza się do niej zarówno kraje bliskowschodnie, jak i wyspiarską Japonię. To prawdziwy tygiel kulturowy, językowy i religijny, ale mocno odmienny od europejskich społeczeństw. Pracodawcy będą musieli zmierzyć się z barierami wynikającymi z tych różnic oraz procesem adaptacji azjatyckich pracowników do polskich warunków pracy.
- Dużo łatwiej jest przyciągnąć i zatrzymać osobę z kraju, który jest kulturowo i językowo pokrewny, a takim jest właśnie Ukraina. Samo sprowadzenie pracownika z państw azjatyckich wiąże się z większymi kosztami. Dochodzą również wydatki związane m.in. z kursem językowym. Biorąc jednak pod uwagę, że o Ukraińców jest teraz trudniej, pracodawcy coraz częściej będą skłonni ponosić ten wyższy koszt ściągnięcia siły roboczej z Azji. Tę tendencję widzimy wyraźnie w naszej firmie, ściągamy pracowników m.in. z Nepalu czy Indonezji – podkreśla Krzysztof Inglot, Prezes Personnel Service.