Coraz więcej doradców zawodowych przewiduje, że przeciętny człowiek, który teraz wchodzi na rynek pracy, zmieni karierę 5-7 razy w ciągu swojego życia zawodowego i że przy coraz większej liczbie wyborów zawodowych ok. 30% osób będzie zmieniać karierę lub pracę co 12 miesięcy. A jeśli w wieku 42 lat ktoś będzie miał około dziesięciu miejsc pracy za sobą, to nikogo nie będzie to dziwić. 15 lat temu amerykański specjalista w zakresie zarządzania dr Thomas Peters pisał (https://www.focus.pl/artykul/zawody-ktore-nie-zawioda), że wystarczą trzy dekady, by rynek pracy na świecie zmienił się nie do poznania. Jesteśmy więc w samym środku tej ewolucji.
Zmiany karierowe – ale jakie? Czy chodzi o to, że księgowa zostaje informatykiem (to chyba nie jest temat, bo zdarza się rzadko), czy że rozwijasz się w ramach swojej specjalizacji i dokładasz rzeczy nowe (to z kolei jest naturalne, więc chyba też nie ma o czym mówić)?
Ewa Warchoł, konsultant kariery i coach Lee Hecht Harrison Polska:
Księgowa informatykiem? Tak, to możliwe. „Nietypowe zmiany” mogą stawać się całkiem „typowe”, może nawet coraz częstsze. Myśląc o zmianach karierowych warto rozważać także naukę zupełnie nowych zawodów. Tancerz specjalistą RODO? Muzyk testerem oprogramowania? To nie są sytuacje wymyślone na potrzeby naszej rozmowy – to przykłady osób, z którymi obecnie pracuję.
Co leży u podstaw takich zmian? Osobiste potrzeby czy rynek pracy?
Oczywiście są sytuacje, gdy ktoś sam z własnej potrzeby dokonuje istotnej zmiany karierowej. Ale zmiana zawodowa to bardzo duży wysiłek i wyzwanie, więc nie są to częste przypadki. Wielu z własnej inicjatywy tego nie zrobi, działa raczej pod wpływem okoliczności zewnętrznych. Kończy się jakiś etap, bo np. rynek już się wysycił i nie potrzebuje naszej specjalizacji. Albo zachodzą na nim zmiany technologiczne. Spójrzmy na to od tej strony: gdy rozwijam się w ramach jednej specjalizacji, to uznajemy to za dość naturalne. Księgowa uzupełnianie na bieżąco swojej wiedzy z zakresu podatków ma wpisane w swój rozwój. Ale jeśli ta księgowa wcześniej pracowała wyłącznie na kalkulatorze, a teraz musi obsługiwać zaawansowane finansowe programy na komputerze, to jednak jest to znacząca zmiana. Podobnie jak trener czy nauczyciel, którzy do tej pory pracowali wyłącznie „na sali”, a teraz muszą uczyć, dzielić się wiedzą, rozwijać innych, ale online. To jakby drugie życie tej samej pracy.
Czyli nawet w ramach tej samej profesji może dokonać się istotna zmiana karierowa?
W obrębie danej pracy potrzebna jest obecnie spora uniwersalność. Bo może nas czekać zupełna zmiana roli, awans czy zmiany w ramach tego samego stanowiska. Warto o tym myśleć wcześniej, by jak najlepiej do zmiany się przygotować. Np. przed przedstawicielem handlowym mogą stać bardzo różne wybory karierowe. Może awansować i zostać kierownikiem sprzedaży. Ale może wybrać też inną drogę i zostać coachem lub trenerem sprzedaży. Niby pozostaje w tym samym spektrum specjalizacji, ale będzie to jednak inny charakter pracy, wymagający rozwoju innych kompetencji. Przed dylematem związanym z kontynuacją kariery czy też zmianą zawodową staje coraz więcej osób przechodzących na emeryturę. Sytuacja finansowa może wymuszać kontynuowanie pracy zarobkowej, ale już w innej roli, choćby ze względu na kondycję fizyczną.
Kiedy powinno się zacząć zastanawiać nad zmianą karierową? W jakim momencie powinna zapalić się „czerwona lampka”?
Zachęcałabym do poznawania siebie i rynku pracy najpóźniej z chwilą rozpoczęcia kariery zawodowej. To jak wyruszenie w bardzo długą podróż samochodem. Ogólnie wiemy, gdzie chcemy dojechać, mamy jakąś trasę wstępnie wyznaczoną. Ale w trakcie okazuje się, że była wichura i drzewa zagradzają drogę, w innym miejscu są roboty drogowe, przez włączoną klimatyzację mamy większe spalanie i szybciej trzeba szukać stacji… Kiedy jesteśmy świadomi tego, co się dzieje na zewnątrz („na trasie”) i wewnątrz nas („w samochodzie”), kiedy analizujemy uważnie sytuację – mamy szansę wystarczająco wcześnie przygotować się, zareagować, podjąć najlepsze dla nas decyzje.
„Czerwona lampka” to pewna niewygoda. Zwykle zaczyna się od tego, że coś nas w naszej pracy „uwiera” i chcemy od tego uciec i to zostawić. To jeden motywator. Drugi jest całkiem przeciwny: dostrzegamy coś, co nas „przyciąga”, zaprasza do siebie. Kiełkuje myśl, aby za tym pójść.
Zastanawiając się nad zmianą karierową warto analizować zawsze równolegle trzy obszary:
Praca, którą wykonuję
Czy jest jej mniej - może przestaję być potrzebny? Czy jest jej więcej - czuję się przeciążony i już tak dłużej nie chcę? A może zaczyna mnie nudzić, coraz mniej elementów pracy daje mi satysfakcję? A może zmienia się charakter pracy i część zadań, które szczególnie lubię, przejmuje technologia, a mnie zostaje to, co nie daje mi radości. Np. uwielbiałam bezpośrednią obsługę klienta, ale przejęły ją aplikacje komputerowe, a mnie zostało tylko nudne raportowanie…
Rynek zewnętrzny, otoczenie
Tu ciągle coś się zmienia: kiedyś klient chciał to, teraz oczekuje czegoś innego. Wcześniej przychodził do placówki i oczekiwał bezpośredniej obsługi, teraz chce jak najwięcej spraw załatwić przez internet i do placówki nie przyjdzie. Kogo zatem będę obsługiwać? Inny aspekt: konkurencyjność. Kiedyś tylko ja umiałem coś robić, byłem pionierem w jakiejś dziedzinie i mogłem dyktować ceny. A teraz specjalistów w danym obszarze jest wielu, zatem moja oferta nie jest jedyna, zwiększa się też konkurencyjność cenowa. Trzeba być wyczulonym na różne sygnały. Nie przechodzić nad nimi obojętnie, ale aktywnie analizować. Pracodawca negocjuje ze mną obniżenie wynagrodzenia? OK, ale czy to dotyczy różnych firm i pracowników w całym kraju, czy tylko mojej branży? A może tylko mojej firmy? A może tylko mnie…?
Albo inne: obserwuję, że robię się nerwowy. Coraz częściej puszczają mi nerwy w kontaktach ze współpracownikami, ale też z rodziną, zwłaszcza, gdy wracam z pracy. Do tego zaczynam częściej chorować. To wszystko mogą być sygnały, że czas na zmianę.
Życie osobiste
Etap życia prywatnego determinuje postrzeganie możliwości karierowych. Jestem singlem bez rodzinnych zobowiązań – mogę być ciągle w podróży. Założyłem rodzinę – ok, póki nie ma dzieci pracuję bardzo intensywnie, żeby zgromadzić zasoby, a potem nieco odpuszczę. A może umawiamy się z partnerem: ja zostaję w domu z dziećmi, a ty pracujesz. A może mając świadomość, że pracować będzie trzeba nawet na emeryturze, postanawiam rozłożyć sobie ciężar pracy i oszczędzać siły do późnej starości… Tu szczególnie warto określić sobie dłuższą perspektywę czasową.
Z tego co mówisz wynika, że można by nic innego nie robić, tylko ciągle analizować swoją sytuację zawodową.
No cóż, to jedyna droga, aby w porę i mądrze kierować swoją karierą i być odpowiedzialnym za siebie. Choć oczywiście, to jest ciężka praca. Ale dlaczego zakładamy, że to się zrobi samo, albo że zrobi to za nas ktoś inny? Chcemy jak najlepszej pracy, która da nam spełnienie i utrzymanie, a nie mamy rozeznania nie tylko rynku, ale nawet samych siebie. Niestety do autorefleksji nie jesteśmy zachęcani. Wręcz przeciwnie. Korporacja mówi ci, kim jesteś, a poprzez szczegółowy zakres zadań określa twoją zawodową tożsamość. Ale czy rzeczywiście to prawda o tobie? I cała prawda?
Niestety, często tylko na tym poprzestajemy, a na pytania: co cię interesuje? W czym jesteś dobry? Jakie są twoje wartości? Wiele osób odpowiada zakresem swoich aktualnych zadań albo ma trudność, by na te pytania w ogóle odpowiedzieć. Czasami zatrważające jest to, jak mało wiemy o nas samych. Pamiętajmy, że przecież ciągle się zmieniamy, kształtuje się nasza osobowość, zmieniają się nasze zainteresowania, umiejętności, nawet wartości…
Chyba nieco przesadzasz, przecież każdy powie ci, czego chce od pracy i jakiej szuka.
Zwykle powtórzy kilka ogólnych frazesów: chcę się rozwijać, pracować z fajnymi ludźmi, mieć czas na pasje i dobrze zarabiać. Ale jaka praca zaspokoi te potrzeby? Jakie masz atuty, aby taką pracę znaleźć? Jakie są możliwości i czy wszystkie są zgodne z twoimi wartościami? Konia z rzędem temu, kto na te pytania potrafi odpowiedzieć od razu. Zrób prosty test: napisz albo poproś innych, by w 10 zdaniach napisali „z marszu”, co wiedzą o sobie, o tym, o czym na swój temat w kontekście pracy zawodowej są przekonani. Wynik tego ćwiczenia może cię zdziwić – mimo, że mówimy tu o podstawowym poziomie autorefleksji.
Czyli receptą jest nieustanna konfrontacja z samym sobą i śledzenie trendów zewnętrznych.
I to nie tylko ograniczając się do Polski. Trzeba patrzeć, co się dzieje na świecie. Jeśli tendencja globalna jest taka, żeby centralizować funkcje, to wpłynie to także na polski rynek pracy.
Kiedy dowiemy się czegoś o rynku (i o sobie), wtedy możemy zacząć dopasowywać różne elementy: co z nas pasuje do rynku? Gdzie są punkty styczne? Jak ja jako osoba odpowiadam na potrzeby rynku? Jakie mam możliwości?
Jeśli spisałem już możliwości, to trzeba pójść dalej: co ja z tego chcę? Wprawdzie mogę robić to i to, ale czy ja tego chcę? JAKI JEST MÓJ CEL? Ogromnym problemem, jaki obserwuję, jest to, że ludzie nie stawiają sobie jasnych celów. Operują tylko mglistymi wyobrażeniami. Niby coś chcą robić, ale de facto nic lub niewiele o tym zawodzie się nie dowiedziałem, nie przyjrzałem się choćby przez 5 minut, jak pracuje osoba na takim stanowisku, nie zweryfikowałem wymaganych kwalifikacji, rytmu dnia pracy, faktycznych zarobków na stanowisku, nie sprawdziłem rynku… W praktyce to myślenie może wyglądać tak: „świetnie się czuję w przegrywaniu z kaset VHS na płyty CD, daje mi to radość i jestem w tym dobry, będę to robić”. Ale czy zdajesz sobie sprawę, że wszyscy, którzy chcieli sobie coś przegrać z VHS, już to sobie dawno przegrali?
Refleksja potrzebna jest na wielu płaszczyznach. Chcesz się przekwalifikować? OK, ale czy masz na to czas? Ile to będzie kosztowało? Czego się musisz nauczyć? Czy jesteś gotowy na wysiłek związany z przekwalifikowaniem? Czy będzie ci się chciało tego uczyć, czy to cię faktycznie interesuje? Bo inaczej może być tak: „chemii nienawidzę, ale idę na pomoc stomatologiczną, bo podoba mi się ta praca.., tak myślę, że mi się podoba…”.
Inny aspekt: ile potrzebujesz zarabiać? Tyle co ostatnio w korporacji. Czy na pewno tyle? A może już nie masz potrzeby, by wyjeżdżać cztery razy do roku do Hiszpanii na kilkudniowe wypady? Może dziś masz inne potrzeby, wartości? Ile faktycznie potrzebujesz, żeby żyć w zgodzie ze sobą dziś?
Przyjrzyj się też trybowi pracy. Jesteś „sową”, a nowa praca wymaga wczesnego wstawania? Nawet taki „drobiazg” prędzej czy później stanie się problemem.
Mówisz o częstym zmienianiu pracy, ale czy to nie będzie „minusem” w CV? A może teraz to się zmienia i będzie świadczyć właśnie na korzyść kandydata?
Nie można generalizować, bo każda sytuacja jest inna. Zarówno plusem jak i minusem może być długi staż pracy, jak i częste zmiany. Może to zależeć od charakteru stanowiska, preferencji konkretnej firmy, czy od decydenta w danej rekrutacji i od jego osobistych przekonań i preferencji. Pamiętajmy też, że nie każdy długi staż w tej samej firmie to jest ciągle ta sama praca, a nie każda zmiana pracy, to jest zmiana zakresu realizowanych działań czy środowiska pracy. Sami też mamy wpływ na to, jak będzie postrzegany krótki/długi staż pracy w firmie. Jeśli jesteśmy wiarygodni w naszej narracji i pokazuje ona nasze zaplanowane wcześniej działania, to będzie to argument na „tak”. Jeśli ktoś założył sobie, że w ciągu 5 lat chce nauczyć się konkretnych rzeczy i podążając za tym zmieniał, nawet często, pracę, to widać w tym przemyślaną strategię. W przeciwieństwie do osoby, która równie często zmieniała pracę, ale nie potrafi o tym opowiedzieć, bo odbywało się to na zasadzie: „tu mnie ściągnął szwagier, a potem się okazało, że gdzie indziej płacą nieco więcej, potem kolega powiedział, że fajnie się pracuje u niego, a w ostatniej pracy to nie podobał mi się zakres obowiązków…”.
Jak i w przypadku całego procesu rekrutacyjnego, trzeba dobrze napisać CV i przygotować się do rozmowy rekrutacyjnej, obierając najlepszą strategię. Pomocne może okazać się np. CV funkcjonalne zamiast chronologicznego, które uwypukli realizowane projekty, a nie daty i nazwy firm. Jeśli dasz się najpierw poznać jako osoba z pasją i wiedzą, jeśli zainteresujesz sobą rekrutera, to nawet jeśli zatrzyma się na częstej zmianie firm lub długiej pracy w jednej, może to nie być już tak ważne, a nawet okazać się spójne z twoim rozwojem zawodowym.
Kto się powinien szykować w najbliższych latach do zmian karierowych? Jakich? Jak?
Każdy. Przecież na rynku ciągle coś się dzieje: jedne firmy powstają, inne się zamykają, jeszcze inne się łączą, sprzedają, przekształcają, wchodzą i wychodzą z Polski. Poza tym zmniejsza się chęć zatrudniania przez firmy na etaty, idziemy w stronę pracy projektowej, zadaniowej. To kolejna zmiana w zmianie. Mówimy bowiem już nie tylko o treści, ale i o formie. A nawet praca etatowa nie daje dziś żadnej pewności zatrudnienia. Przychodzi restrukturyzacja i praca się kończy tak samo jak freelancerowi, może jedynie, czasem, z poduszką finansową w postaci odprawy.
Czy można się przygotować na zapas?
Na wszystko na pewno nie, bo jednak jest sporo zmiennych niezależnych od nas i nieprzewidywalnych. Natomiast zdecydowanie można i warto przygotować się poprzez ciągłe bycie aktywnym w kontekście poznawania siebie i rynku. Weryfikować na bieżąco pozyskiwane informacje, konfrontować, co one dla nas osobiście znaczą i podejmować niezbędne działania. Cóż bowiem z tego, że weźmiesz ze sobą stos najlepszych książek o komunikacji i zaczniesz studiować je na jakiejś pustelni w odcięciu od ludzi. Nie przekonasz się, czy to działa i czy czegoś się nauczyłeś, jeśli w końcu nie skonfrontujesz tej wiedzy w relacjach z innymi. Musisz non stop weryfikować się z samym sobą i z rynkiem.