Kto z nas w dzieciństwie nie grał w kolory? Różne wersje tej zabawy łączyła jedna reguła: „Kolor wygrywa, czarny przegrywa”. Budowanie wizerunku to również swego rodzaju gra w kolory, tyle że stawka jest tutaj dużo wyższa, a zasady nieco bardziej złożone. Warto je poznać i przyjrzeć się bliżej znaczeniu poszczególnych barw. Dziś zagramy w… różowe.
Róż ma tyleż samo zwolenników, co i przeciwników. Z jednej strony przywodzi na myśl rzesze małych dziewczynek oraz Barbie, z drugiej - zabawne historie Różowej Pantery. A jednak! Kto z nas nie chciałby czasem spojrzeć na świat przez różowe okulary?...
Słodki jak cukierek
Bombardowanie dziewczynek różem zaczyna się bardzo wcześnie, w zasadzie od pierwszych chwil życia małej kobietki. I nie chodzi mi tylko o różowe ubranka dla niemowląt, ale także zabawki. W różu toną lalki i wszelkie akcesoria dla nich. Nie jest łatwo rodzicom córeczek - a coś o tym wiem, bo sama jestem matką dwóch - uciec przed różem wszechobecnym w świecie dziewczynek. I tak zostanie już na zawsze. Przypomnijmy sobie logotypy firm kosmetycznych czy bieliźniarskich albo wnętrza i wystrój znanych nam gabinetów urodowych… Wiele firm, kierujących swoją ofertę do kobiet, wykorzystuje kolor różowy, bo wydaje się on być najbardziej kobiecy. Mam jednak wrażenie, że określenia, jakich używamy, aby opisać kolor różowy, nie oddają jego prawdziwego charakteru. Na przykład, „dziecinny”. Dlaczego nie „dziecięcy”? To drugie określenie ma bardziej pozytywny wymiar i nie jest tak bardzo krzywdzące.
Choć róż ma podobne znaczenie do czerwieni, daleko od niej odbiega w naszych skojarzeniach. Pomimo miłych i ciepłych myśli, jakie w nas budzi, traktujemy go jako kolor infantylny i tandetny. Świetnie zobrazowano to w filmie „Legalna blondynka”. Jego tytułową bohaterkę - od stóp do głów odzianą w róż - postrzegamy jako ładną, ale niekoniecznie inteligentną. Dopiero z czasem przychodzi refleksja, że „nie szata…”. Zadziałał jednak efekt pierwszego wrażenia.
Róż kojarzy się też z miłością, ale bardziej tą romantyczną - z długimi spacerami i kolacjami przy świecach. Bukiet różowych róż symbolizuje coś zupełnie innego niż czerwonych. To bardziej wyraz uznania i podziwu niż synonim „kocham cię". W różu jest też jakiś pierwiastek namiętności, dlatego warto zwrócić uwagę na jego sensualne znaczenie w wizerunku. To, w jaki sposób odbieramy kolory ma ogromny wpływ na nasze opinie o innych. Znajduje to też swoje odzwierciedlenie w pracy, nie tylko HR-owców. W każdej branży należy się dobrze prezentować. Jednak dobry wygląd, czyli taki, który jest dopasowany do roli, jaką pełnimy może w przypadku różnych osób oznaczać coś zupełnie innego. Nawet w samym środowisku HR. Wizerunek pracowników agencji kreatywnej będzie się różnił od tych, którzy pracują w dużych, poważnych korporacjach. W przypadku pierwszych można sobie pozwolić na więcej swobody i myślę, że róż będzie w ich wizerunku lepiej odbieranych niż u tych drugich. Choć podkreślam, że u każdego jest dozwolony. Ważne, by wszystko działa się ze smakiem i wyczuciem. Sami wyznaczamy granice.
Jest jeszcze jeden aspekt różu, o którym jeszcze nie wspomniałam - jest ok kolorem, który pobudza do działania prawie w takim samym stopniu, jak wspomniana wcześniej czerwień. Ważna będzie intensywność koloru. Im głębiej nasycony róż, tym bardziej jest on energetyzujący. Podoba mi się wykorzystanie tego w identyfikacji wizualnej znanej firmy dostarczającej energię elektryczną. Idealny przykład na to, jak odczarować słodycz różu. W tym przypadku kolor różowy ani trochę nie nawiązuje do kobiecości.
Amarant czy magenta?
Choć różowe ubrania są dwuznaczne i głównie kojarzą się z małymi dziewczynkami, odpowiednie kroje i dodatki nadadzą im szyku i klasy, tak pożądanych w pracy, również HR-owca. Dzięki temu mogą służyć kobietom w każdym wieku i na pewno nie sprawią, że sam fakt noszenia różu uczyni nasz wizerunek infantylnym.
W ramach każdej barwy znajdują się lepsze i gorsze dla nas odcienie. Nie ma takiej możliwości, byśmy w każdym różowym wyglądali tak samo dobrze lub źle. Ze względu na dopasowanie do typu urody, najważniejszy będzie podział na ciepłe i chłodne odcienie. Jedne sprawią, że nasza cera będzie wyglądała świeżo i lśniąco, a nasz wzrok nabierze charakteru, inne - że cera wyda się zmęczona, a cienie pod oczami większe, niż są w rzeczywistości.
Warto poszukać rozwiązania najlepszego dla nas samych. Jeśli z natury jesteśmy typami chłodnymi, wtedy też lepiej prezentujemy się w chłodniejszych odcieniach. I analogicznie - będąc ciepłymi typami kolorystycznymi, lepiej wyglądamy w cieplejszych odcieniach. Chłodnymi różami są: róż pudrowy, lodowy, neonowy oraz fuksja. Przykładowe ciepłe róże to brudny, łososiowy, indyjski i amarantowy.
Do odważnych róż należy
Czy biznesowy mundurek zawsze musi być wariacją na temat granatów i błękitów? Nie. Różowa koszula albo marynarka jest równie poprawnym, a na pewno – bardziej oryginalnym - potraktowaniem tematu ubierania się do pracy, także HR-owców. Oprócz kontekstu psychologii kolorów oraz indywidualnego dopasowania do urody, liczyć się będzie styl.
Bardzo ważna będzie oprawa koloru różowego. W pracy najlepszym rozwiązaniem będzie łagodzenie różu. Jasne odcienie szczególnie szlachetnie wyglądają w zestawach z kolorem czarnym i denimowym, ale także szarym, khaki, butelkową zielenią oraz brązami. Ciemniejsze i bardziej nasycone odcienie polecam łączyć z beżami, złotem, szarością i błękitami.
Zaproponowane powyżej zestawy minimalizują sensualny wymiar różu. Nie jest to jednak jedyne słuszne rozwiązanie. Dobrym rozwiązaniem będzie też zastosowanie mocnego kontrastu np. magenty z czernią lub bielą, ale tylko na wyjątkowe okazji i tylko wtedy, kiedy chcemy podkreślić naszą siłę i dynamiczność. Najodważniejszym polecam tzw. colour blocking. W modzie to określenie oznacza zestawianie ze sobą nasyconych kolorów, które teoretycznie w ogóle do siebie nie pasuję. Głęboko nasycone róże blokować możemy pomarańczem, czerwienią lub chabrem. Takie zestawy trzeba umieć nosić z podniesioną głową, uśmiechem na twarzy i od czasu do czasu mocniej stukając obcasem. Raczej po pracy niż w pracy HR-owca.
(Nie)męski róż
W pierwszym odruchu wśród mężczyzn róż budzi niechęć, żeby nie powiedzieć - sprzeciw. Bo jest… zbyt kobiecy. Wciąż też pokutują stereotypy, jak np. ten o różowych skarpetkach, które miały być manifestacją odmiennej orientacji seksualnej. Wiem, że niektórych panów do różu nigdy nie przekonam, ale może pomoże stwierdzenie jednego ze znanych polityków, który kiedyś wyznał, że tylko prawdziwi mężczyźni nie boją się różu. I coś w tym jest.
Jedno jest pewne, każdy mężczyzna, który zdecyduje się na róż, będzie bardzo oryginalny. Właśnie dlatego, że kolor ten jest tak mało popularny wśród panów. Mężczyźni o chłodnym typie urody, a takich w Polsce jest najwięcej, doskonale prezentują się w bladoróżowych koszulach. Jeśli jednak to wciąż za dużo różu jak na jednego pana, polecam zacząć od małych elementów, np. kropki na granatowym lub szarym krawacie, czy elementu wzoru na poszetce. Zostanie to docenione przez otoczenie, nie tylko HR-owców.
...
Jestem kobietą, więc nie jestem obiektywna wobec różu. Lubię i noszę. Z sukcesem namawiam do tego innych, zarówno panie, jak i panów. Ważne, żeby mieć pomysł na róż. Łączyć go tak z innymi kolorami, by nie ocierać się o banał i by róż był wyrazem pewności siebie i własnego stylu. Powodzenia w eksperymentowaniu.