Jak cię słyszą, taki jesteś trenerze

Zarządzanie, Czytelnia

Mówimy dużo, często, coraz szybciej, bo mówienie na pozór jest proste i każdy to potrafi. Jednak, z braku czasu, szybkiego tempa życia coraz rzadziej pojawia się refleksja nad tym, jak mówimy i dlaczego akurat tak, a nie inaczej.

Wizerunek to nie tylko wygląd zewnętrzny

Od lat nasi przodkowie powiadali, a my dziś za nimi powtarzamy popularne przysłowie: Jak cię widzą, tak cię piszą. Ja jednak pójdę o krok dalej i zaryzykuję: Jak cię słyszą, tak cię rozumieją, a co za tym idzie – postrzegają! Dzisiaj już powszechnie wiadomo, że o wizerunek powinien dbać każdy, jednak w szczególności ci, którzy „występują” przed audytorium. W potocznym rozumieniu pokutuje spłycone czy też bardzo powierzchowne rozumienie tego, czym ten wizerunek w ogóle jest. Najczęściej kojarzony jest wyłącznie z wyglądem zewnętrznym, czyli mową ciała, mimiką, fryzurą, ubraniem, kolorystyką… Do czego zresztą przykładamy szczególną wagę.

Warto jednak pamiętać, że wizerunek to nie tylko wygląd zewnętrzny i nasza powierzchowność, ale też sposób, w jaki my komunikujemy się z innymi ludźmi oraz to, jakim językiem my do nich mówimy.

Język trenera

Niezwykle ważnym elementem jest kultura języka polskiego, etykieta językowa oraz umiejętność posługiwania się poprawną polszczyzną. To przecież język jest głównym narzędziem przekazywania innym wiedzy, informacji, myśli, uczuć… Czym większy zasób słów, czym większe wyczucie stylistyczne, tym bardziej precyzyjne, urozmaicone i efektowne wypowiedzi, a to z kolei przekłada się na to, że odbiorcy będą chcieli nas słuchać. Istotne jest również to, że trenerzy oprócz przekazywania wiedzy i umiejętności związanych z tematem szkolenia niejako kanałem peryferyjnym, kształtują również wzorce językowe uczestników. Z jednej strony im większy jest autorytet trenera, tym większa siła wpływania na język grupy, z drugiej zaś język jest niezaprzeczalnym elementem budowania autorytetu trenera.

Polska język trudna język

Myślę, że warto, rozważania na temat różnych aspektów językowych, rozpocząć od wyjaśnienia, czym w ogóle jest kultura języka. W niektórych poradnikach dobrego mówcy lub poradnikach dotyczących wystąpień publicznych można znaleźć ten termin. Jednak funkcjonuje on jako słowo klucz, które nie jest wyjaśnione. Oczywiście jest wiele definicji, jednak przytoczę tę ogólną, która, w moim przekonaniu, najlepiej obrazuje całe zagadnienie. Zatem, jak podaje prof. Andrzej Markowski kultura języka jest to dbałość o język, wynikająca ze świadomości jego znaczenia w życiu społecznym, a przejawiająca się w rozmaitych działaniach, odnoszących się zarówno do samego języka, jak i do ludzi, którzy się nim posługują. Najistotniejsza właśnie jest ta świadomość roli języka w naszych wypowiedziach oraz tego, jak za pomocą języka wpływamy na naszych słuchaczy. Należy również w tym miejscu podkreślić, że kultura języka to nie tylko poprawność językowa, lecz także celność językowa, czyli odpowiedni dobór środków językowych, który sprawi, że wypowiedź dotrze do odbiorców. Kultura języka to też estetyka wypowiedzi oraz etykieta językowa. Dwa ostatnie składniki przekładają się na wyrażanie przez nas szacunku lub też braku szacunku do naszego audytorium.

Kryzys czy uzus językowy?

Współcześnie w języku mówców znaleźć można odbicie uzusu językowego, czyli panującego w określonym środowisku zwyczaju używania pewnych form językowych, też takich, które nie są zgodne z normą językową, ale są modne lub mają charakter obiegowy np. wyłanczać, w dniu dzisiejszym. Zaciera się wyczucie między tym, co zgodne z normami językowymi a tym, co przyjęte w uzusie.

Dwa tygodnie temu miałam okazję uczestniczyć w trzydniowym cyklu szkoleniowym, który był prowadzony przez kilku trenerów. Tematy szkoleń były rozmaite, style prowadzenia zajęć, przez poszczególnych trenerów, również odmienne. Jednak pojawił się element wspólny zarówno dla trenerów, jak i uczestników. Mianowicie wszyscy mówili niejednokrotnie o tym, co się zadziało podczas zajęć w znaczeniu, że się coś wydarzyło. Po powrocie do domu stwierdziłam ze smutkiem, że „zadziało się” bardzo źle. Chyba zapomnieliśmy, że ten modny współcześnie czasownik nie jest synonimem wydarzyć się/ zdarzyć się tylko znaczy tyle, co zapodziać się/zagubić się.

Ja będąc trenerem nie chciałabym, żeby na moich szkoleniach z uczestnikami się coś zadziało, ponieważ  to oznaczałoby, że nie miałabym, z kim prowadzić zajęć!

BIBLIOGRAFIA:
Andrzej Markowski: Kultura języka polskiego, Teoria. Zagadnienia leksykalne, wyd. PWN, Warszawa 2006

Drukuj artykuł
Ewelina Tyc

Ekspert HR Polska ds. komunikacji językowej w biznesie

Językoznawca, trener, doradca. Obecnie zajmuje się pracą naukową w Instytucie Języka Polskiego Uniwersytetu Śląskiego. Jej zainteresowania naukowe to lingwistyka płci, dyskurs autopromocyjny, język w polityce, public relations. Prowadzi zajęcia ze studentami z technik i metod promocji, poetyki reklamy, autoprezentacji, kompozycji tekstu mówionego i pisanego oraz dyskursu medialnego.
Specjalizuje się w szkoleniach z zakresu wystąpień publicznych: retoryki, erystyki, dykcji, emisji głosu i kultury języka, stylistyki wypowiedzi oraz z komunikacji i autoprezentacji.

Newsletter

Wykorzystujemy pliki cookies.