Zwycięzców i tych, którzy osiągają drugie miejsce – zarówno w sporcie, jak i biznesie – różnicują podejście i sposób działania. Czy ubieganie się o ważny kontrakt możemy zatem przyrównać do prestiżowych zawodów, a na spotkania projektowe spojrzeć jak na sparingi? Czego menedżerowie mogą nauczyć się od mistrzów świata i jakie najlepsze praktyki powinni czerpać ze sportu?
W książce „Kopalnie talentów” Rasmusa Ankersena już po kilku stronach natrafimy na poniższą listę poprzedzoną pytaniem: „Czy nie jest prawdą, że najlepsi w swoich zawodach:
- radzą sobie z pracą pod presją
- mają świadomość, że wyniki rządzą światem
- znajdują się pod presją rywalizacji z ambitnymi rywalami z całego świata
- są świadomi, że tegoroczny rekord za rok będzie zaledwie punktem wyjścia
- wciąż się rozwijają, inwestują w siebie, aby pozostać na szczycie
- wiedzą, że obronią ich tylko dobre rezultaty
- muszą być zapaleńcami, bo w przeciwnym razie osiąganie celów stanie się bardzo trudne?”.
Łatwo zauważyć, że te umiejętności i wymagania odnoszą się zarówno do najlepszych menedżerów, jak i zawodników. Podczas Igrzysk Olimpijskich zwycięża tylko jeden uczestnik, który pracował intensywnie na ten sukces przez cztery lata (okres przygotowawczy). A jak jest w przypadku branżowych liderów? Spójrzmy na analogie między światem sportu i biznesu.
Przede wszystkim wytrwałość i upór
Zarówno w sporcie, jak i biznesie chodzi o wymaganie od siebie więcej każdego dnia i uczenie się na błędach, o umiejętność ciągłego zawieszania poprzeczki wyżej. Dla menedżera to nic nowego, to codzienność, z którą się mierzy w pracy. Samodyscyplina to kolejny przykład potwierdzający, że sportowiec może być odbiciem lustrzanym biznesmena. Godziny spędzone na treningach z łatwością możemy przyrównać do zadań, z którymi się mierzymy w pracy, jak chociażby pozyskiwanie nowego klienta, przygotowywanie oferty, zbieranie materiałów, konsultacje z ekspertami, aż w końcu spotkanie i podjęcie próby, a efekt końcowy to realizacja założeń podpisanych w umowie. Codzienne treningi powodują, że sportowcy nabywają umiejętności radzenia sobie ze zwątpieniem i porażkami. Czy tak samo nie mają menedżerowie? Siła zwycięzcy wypływa nie tylko z ciała, ale przede wszystkim z umysłu, czyli podejścia do pracy, którą mamy do wykonania.
Rywalizacja
Jest niezwykle istotna – bez niej nie ma ani sportu, ani biznesu. Bardzo trudno jest być najlepszym, niemal zawsze znajdzie się ktoś, kto uzyskał lepszy wynik. Tajemnica tkwi w tym, aby wciąż wierzyć, że ma się szansę. Cytując wybitnego trenera, Herba Brooksa: „W zespole ważniejsze jest to, co masz na piersi niż to, co masz na plecach". Niejeden kierownik zgodzi się z tym stwierdzeniem. Zarządzanie zespołem, który rywalizuje z innym, wymaga sporego wysiłku, a przede wszystkim odpowiednio zdefiniowanego celu. Można więc śmiało przyznać, że rywalizacja na obu płaszczyznach wygląda podobnie. Kryzysowe sytuacje w biznesie znajdują swoje odzwierciedlenie na gruncie sportowym. Z każdej porażki, czy to podczas negocjacji z klientem czy przegrywając miejsce na podium, należy wyciągnąć wnioski, dokonując wcześniej analizy. Bardzo istotne jest to, aby dostrzec wszystko, co było dobre, by w przyszłości w podobnych sytuacjach skupiać swą uwagę właśnie na pozytywach. Bramkarz, gdy nie obroni jednego karnego na 10, często stając kolejny raz między słupkami wraca myślami do tamtej sytuacji. Pamiętajmy, by tak nie działać w biznesie. Warto ogniskować swoją uwagę na tym, co ma się powtórzyć, bo się udało, pamiętając o drobnych modyfikacjach czy ulepszeniach.
Uważaj, co do siebie mówisz, bo możesz to usłyszeć
„Tylko się nie stresuj”, „tylko się nie denerwuj” – ileż to razy menedżerowie sami do siebie w myślach przed ważnym spotkaniem związanym np. z wystąpieniem przed dyrektorem czy prezesem mówią te słowa. W efekcie jednak stres ich paraliżuje, a oznaki zdenerwowania są zauważalne. „Mistrzowie treningu” bardzo często spotykani są również w świecie sportu. Miejmy na uwadze, że dobrze pamiętamy to, co kreujemy w głowie. Praca nad mową wewnętrzną sprowadza się do świadomej identyfikacji tych komunikatów oraz ich zmiany na bardziej wspierające i użyteczne.
Lider
Bycie liderem wymaga taktu i doskonałego balansowania pomiędzy umiejętnością nawiązania bliskiego kontaktu z pracownikami a zachowaniem dystansu. Menedżer musi patrzeć na zespół z różnych perspektyw, widzieć wszystko z lotu ptaka, być blisko oraz patrzeć z boku. Powinien zarówno ufać ludziom, jak i ich kontrolować. Mieć wizję, być otwarty i odważny, a jednocześnie umieć przyznać się do błędu i twardo stąpać po ziemi. Aby być mistrzem, w tym wszystkim trzeba potrafić znaleźć równowagę. Nie ma zarządzania uniwersalnego, jedynego właściwego. Nauka kierowania ludźmi to zadanie na wiele lat. Korzystając z wiedzy sportowej warto mieć na uwadze, że sukces zapewni jednak elastyczność, a przede wszystkim cierpliwość.
...
Dążenie do bycia doskonałym jest podstawowym założeniem nie tylko w sporcie, pasuje również do biznesu. Podobieństwa można by mnożyć dla każdej branży. Menedżerowie szukający analogii wśród sportowców na pewno się nie zawiodą. Uczymy się więc od mistrzów świata.