Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO) zapowiedziała, że wybuch epidemii koronawirusa może doprowadzić do likwidacji prawie 25 milionów miejsc pracy na całym świecie. W Polsce według danych Krajowej Izby Gospodarczej do których dotarła „Rzeczpospolita”, pracę może stracić od 320 do 480 tys. osób. Jest to wariant optymistyczny, który zakłada obniżenie tegorocznego wzrostu PKB do 1 proc. W wariancie pesymistycznym, pracę mogą stracić od 1,12 mln do 1,28 mln osób, gdyby PKB odnotował 5-proc.
Masowe zwolnienia na świecie
Puste biura, nieczynne restauracje, kawiarnie i hotele, zamknięte szkoły i uniwersytety. Na całym świecie wiele branż przeszło w stan zawieszania. Wiele przedsiębiorstw podejmuje decyzje, które de facto pozbawiają tysiące ludzi pracy. Według danych opublikowanych 26 marca w „Washington Post” prawie 3,3 miliona Amerykanów złożyło w ubiegłym tygodniu wniosek o zasiłek dla bezrobotnych. Jest to wynik czterokrotnie większy niż kiedykolwiek wcześniej. Niemcy oczekują, że 2,4 miliona ludzi skorzysta z funduszy państwowych z powodu niestabilnej sytuacji rynkowej (w okresie kryzysu ekonomicznego z 2008 r., „tylko” 1,4 mln potrzebowało takiej pomocy). W Irlandii szacuje się, że od 250 tys. do 350 tys. osób znajdzie się bez pracy w wyniku epidemii. W Norwegii stopa bezrobocia wzrosła z 2,3% do 10,4% w ciągu jednego miesiąca, co jest rekordem od czasu drugiej wojny światowej. W Austrii w ciągu ostatnich dziesięciu dni do urzędu pracy zgłosiło się 163 tys. nowych osób, co stanowi wzrost o 40% względem poprzedniego roku. W Szwecji w ciągu jednego tygodnia, od 16 do 22 marca, 14 tys. pracowników otrzymało powiadomienie o zwolnieniu, w porównaniu ze zwykłą średnią 3 000 miesięcznie…
Redukcja etatów w Polsce
Ostatnio media coraz częściej donoszą o spadającej liczbie ofert pracy i o koniecznych zwolnieniach. Osoby, które pracowały np. w gastronomii: kelnerki, kucharze, menagerowie czy marketingowcy w związku z zamknięciem lokali, są skazani na poszukiwania pracy, także tymczasowej. Wiadomo, że trudna sytuacja panuje w branży hotelarskiej, lotniczej, turystycznej. Według najnowszych danych z Krajowej Izby Gospodarczej, pracę może stracić od 320 do 480 tys. osób. Jest to wariant optymistyczny, który zakłada obniżenie tegorocznego wzrostu PKB do 1 proc. W wariancie pesymistycznym, pracę mogą stracić od 1,12 mln do 1,28 mln osób, gdyby PKB odnotował 5-proc. spadek. Polska nie jest w tych wynikach odosobniona. Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO) zapowiedziała, że wybuch epidemii koronawirusa może usunąć prawie 25 milionów miejsc pracy na całym świecie. Pandemia zmusza setki milionów ludzi do pozostania w domu, osłabiając globalną gospodarkę. Przedsiębiorcy nie mają środków finansowych lub zapotrzebowania na pracowników.
Jak inne państwa radzą sobie z pandemią?
W Niemczech wprowadzony został skrócony czas pracy w ramach programu Kurzarbeit. Wykorzystując fundusze państwowe, rząd wypłaca wynagrodzenia pracownikom, którzy w przeciwnym razie straciliby pracę. Niemiecy zastosowali ten zabieg w czasie kryzysu ekonomicznego w 2008 r. i uratował wówczas tysiące miejsc pracy. Obecnie władze liczą na podobny rezultat. We Francji rząd oferuje dotacje w wysokości 1500 euro dla ludzi, którzy zostali pozbawieni środków finansowych w związku z epidemią. Dodatkowo, francuscy ministrowie pracy i rolnictwa zachęcają obywateli do szybkiego przebranżowienia i znalezienia pracy w przedsiębiorstwach, które mają braki kadrowe. Minister rolnictwa zachęca również do wsparcia rolników i zdecydowania się na pracę na roli (ten sektor gospodarki zmaga się z brakiem ok. 200 tys. pracowników).
Pracownicy powinni rozważyć szybkie przekwalifikowanie się, by znaleźć pracę w obecnej sytuacji. Dopasowanie się do fluktuującego rynku przyniesie pracownikom korzyści również w przyszłości. I dotyczy to nie tylko ludzi pracujących w turystyce czy gastronomii. W związku ze zmianami, m.in. zwalniają się zasoby pracowników o wysokich kwalifikacjach, które można wykorzystać np. e-commerce.
- mówi Krzysztof Trębski, wiceprezes Tikrow, platformy pośredniczącej między firmami poszukującymi elastycznych form zatrudnienia a osobami gotowymi pracować́ w systemie "na godziny.
Rząd estoński, również podkreśla rolę elastycznego podejścia do pracy i namawia obywateli do przebranżawiania się. W ramach szukania skutecznych rozwiązań, zorganizował akcję „Hack The Crisis”, do której zaprosił 27 startupów. Miały za zadanie opracować pomysły, które mogłyby pomóc społeczeństwu przetrwać okres epidemii i wywołanych nią zmian gospodarczych. Jednym z wyróżniających się pomysłów była aplikacja pomagająca firmom transferować między sobą pracowników. W ten sposób osoba, która np. pracuje w turystyce mogłaby szybko zacząć pracę w e-commerce.
Rekrutacja w dobie pandemii
Jeszcze do końca lutego mówiono o rynku pracownika. To pracodawcy „bili się” o wykwalifikowaną kadrę pracowniczą, którą teraz muszą zwalniać. Eksperci twierdzą, że pracownicy z sektorów, takich jak IT, opieka zdrowotna, telekomunikacja, handel elektroniczny i handel detaliczny żywnością, są stosunkowo najmniej narażeni na redukcję etatów. Wiele firm technologicznych podczas epidemii stale prowadzi rekrutacje na nowe stanowiska. Mimo to, w porównaniu do poprzednich miesięcy, ofert pracy jest relatywnie mniej. Chociaż niektóre firmy potrzebują jeszcze więcej rąk do pracy niż wcześniej, to jednak przedsiębiorcy nie planują rozbudowania działów czy zatrudniania dodatkowych specjalistów. Szukają przede wszystkim osób, które zapewnią ciągłość działania firmy.
Mimo trudnej sytuacji na rynku, pracodawcy wciąż potrzebują pracowników, niekoniecznie jednak na starych zasadach. Oczekuje się teraz większej elastyczności, która dla pracodawcy może być rozumiana w kontekście oszczędności. Jeżeli firma jest zmuszona zrezygnować z pracowników, a jednak chce podtrzymać ciągłość działania, może śmiało korzystać z Tikrow i zatrudniać ludzi wedle potrzeby. Pracodawca zgłasza zapotrzebowanie na godziny, dzięki temu może zapłacić więcej za konkretny czas pracy. Jest to też wygodne dla pracownika, za wykonaną pracę dostaje natychmiast wynagrodzenie i nie musi zobowiązywać się do pracy w firmie na kilka miesięcy, skoro w związku z dynamicznymi zmianami, może za jakiś czas zmienić pracę lub branżę - dodaje Krzysztof Trębski.