Czego możemy nauczyć się od Holendrów?

Zarządzanie, Czytelnia

Odległość geograficzna między Polską, a Holandią nie jest wielka, jednak różnice kulturowe okazują się znaczne. Objawia się to również w sferze biznesu, dlatego też początki współpracy pomiędzy Polakami a Holendrami mogą rodzić obustronne zdziwienie oraz niezrozumienie dla sposobów myślenia i działania. Inna perspektywa może również przynieść korzyści i dla Polaków i dla Holendrów.

Podejście Holendrów do biznesu mogą odzwierciedlać nasze polskie przysłowia i powiedzenia, które w tym przypadku nabiorą nowego kolorytu.

„Dzieci i ryby mają głos”

W kulturze niderlandzkiej przyjęto, że każdy powinien mieć jasne zdanie albo opartą na przekonaniach opinię, na prawie każdy temat. W Niderlandach dzieci już od małego pytane są o preferencje w danej kwestii, wciągane są w dyskusje, procesy decyzyjne oraz stymulowane, żeby wyrażać głośno i pewnie to co myślą. Między innymi w ten sposób tworzy się kulturę indywidualizmu, gdzie każdy jest wyjątkowy jako jednostka, powinien to wiedzieć, a co za tym idzie, mieć swoje stanowisko i umieć stanąć w jego obronie. W biznesie bardzo ważne jest, żeby każdy miał swój głos i możliwość współdecydowania.

„Pokorne ciele głodne chodzi”

Holendrzy jasno i otwarcie mówią o swoich potrzebach, o tym co lubią, a czego nie i co jest dla nich ważne. Nie odwołują się przy tym do metafor czy niuansów tylko poprzez bardzo bezpośrednią komunikację. To w dużym stopniu ułatwia realizację projektów, ponieważ ich reakcje są spontaniczne, jasne i przejrzyste. Ponadto indywidualizm i niezależność są kluczowe w relacjach biznesowych z Holendrami. Przełożony jest raczej osobą, która konsultuje niż kontroluje. To oznacza, że każdy jest swoim własnym menedżerem i ma możliwość wybrania swojego sposobu realizacji powierzonego mu zadania bądź projektu. Z jednej strony oznacza to dużą swobodę i wysoki poziom motywacji pracowników, z drugiej, wymaga silnej samodyscypliny, która znowu jest kształtowana już w najmłodszych latach poprzez stopniowe powierzanie dziecku coraz większej odpowiedzialności za siebie samego.

„Jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu"

Społeczeństwo niderlandzkie jest wysoko egalitarne, dystans władzy jest tam bardzo niski. To oznacza między innymi, że do swojego szefa czy też jego szefów mówi się po imieniu i widziani są oni raczej jako część zespołu niż jako ludzie stojący ponad zespołem. Na przykład większość decyzji w pracy zapada drogą demokratyczną. Nawet jeśli dana decyzja leży w odpowiedzialności menedżera, konsultuje się on zwykle z całą załogą, wysłuchuje zdań i w dużej mierze pozwala grupie samodzielnie znaleźć najlepsze rozwiązanie; samemu będąc bardziej moderatorem dyskusji niż arbitralną osobą decyzyjną. Szef to także osoba łatwo dostępna, i dosłownie i w przenośni, z takimi samymi słabościami jak reszta zespołu, także jest to również ktoś z kim można wyskoczyć na drinka po pracy albo pogadać o problemach w domu.

„Niedaleko pada jabłko od wiśni czy gruszki”

Holendrzy słyną również z tego, że są społeczeństwem tolerancyjnym. Zarówno w systemie politycznym jak i świadomości samych Holendrów jest głęboko zakorzenione przekonanie, że wszyscy jesteśmy równi, dlatego powinniśmy traktować siebie nawzajem z szacunkiem, po prostu z samego względu, że wszyscy jesteśmy ludźmi. Jakakolwiek dyskryminacja z powodu wieku, płci, doświadczenia, edukacji czy orientacji seksualnej jest bardzo źle widziana w oczach Holendrów. Różnice między nami widziane są jako źródło inspiracji i możliwości uczenia się od siebie nawzajem. W środowisku biznesowym można powiedzieć, że ciekawość na temat tego, co dana jednostka może wnieść do zespołu czy firmy przeważa nad lękiem przed tym co inne, nieznane. Taka gama zasobów ludzkich przydaje się w rozwiązywaniu skomplikowanych zagadnień czy trans-funkcjonalnych i trans-narodowych projektów.

 „Kto się lubi, ten dyskutuje”

Dyskusje są niejakiego rodzaju hobby dla Holendrów. Nawet rozmowa o pogodzie może stać się zagorzała, jeśli spotka się kilku Holendrów. Kiedy jesteś na spotkaniu, twój holenderski kolega bądź koleżanka może zadać intrygujące pytanie bądź wyrazić prowokujące stwierdzenie, tylko po to by wywołać polemikę i spojrzeć na dany problem z innej perspektywy. Dla Holendrów dyskusja jest po prostu formą rozrywki, w której nie chodzi o bezpośrednie powiązanie z rozmówcą, ale o samo roztrząsanie tematu. Każdy Holender może mieć opinię, ale też każdy Holender jest zwyczajowo otwarty, żeby ją zweryfikować w trakcie dyskusji, także warto się ćwiczyć w różnego rodzaju potyczkach słownych.

 „Umiesz liczyć? Licz na innych”

W społeczeństwie niderlandzkim obecna jest silna potrzeba partycypowania we wszystkim na co można mieć wpływ. Podobnie w miejscu pracy przejawia się to dosyć wyraźnie w dużej chęci uczestniczenia w projektach czy nawet podejmowaniu inicjatywy w zakresie ich kreowania. Oznacza to, że cokolwiek chciałbyś przedsięwziąć, możesz liczyć na chęć współpracy ze strony Holendrów, jeśli tylko będą czuli, że swoim działaniem mogą wywrzeć realny wpływ na daną sytuację, bądź też że będą mogli wykorzystać przy tym swoje unikatowe umiejętności. Zespoły niderlandzkie zwykle szybko stają się samodzielne, a od menedżera oczekuje się bardziej umiejętności coachingowych i mentorskich niż szczegółowych wytycznych dotyczących działania. Tak zwany „micro management” może się więc przydać tylko, kiedy ktoś zaczyna nową pracę i wymaga dogłębnego wprowadzenia.

 „Gdyby kózka nie skakała, to by jej mięśnie zanikły”

Holendrzy uwielbiają innowacyjne, niesztampowe rozwiązania. Są oni bardzo pozytywnie nastawieni do rozwoju i technologii i gdy spotykają sią z czymś nowym, to chętnie to wypróbowują. Nawet jeśli istnieje znaczne ryzyko niepowodzenia, ale sukces może być duży - w sytuacji gdy trzeba wybrać pomiędzy tradycją a postępem, ten drugi zwykle wygrywa. Jeśli projekt się nie powiedzie należy wyciągnąć z tego wnioski i zastanowić się czy go ulepszać czy też się z niego zupełnie wycofać. Taka sytuacja nie jest zresztą rozpatrywana jako coś niewygodnego. Holendrzy zwykle nie mają problemu z przyznaniem się do błędu czy niewiedzy. W tej kwestii znacząco różnią się od kultur, w których funkcjonuje koncepcja „stracenia twarzy”. Jeżeli chcesz coś sprzedać Holendrom, ważne jest, żeby wyjść z ofertą, która będzie prowokująca i zupełnie inna niż wszystkie. Nawet najbardziej zwariowane koncepcje mogą być brane pod uwagę i realizowane. Jeśli więc jesteś małą fabryką pomysłów, na pewno zostanie to docenione. Ale uwaga – kreatywność i innowacja powinny zawsze ostatecznie służyć praktyczności.

„Networking to pieniądz”

Mieszkańcy Niderlandów są płynni w tak zwanym „small talku”, zwykle bardzo łatwo nawiązują pierwszy kontakt, znajdując byle pretekst by zacząć rozmowę. Dlatego też zazwyczaj świetnie się czują w różnych sytuacjach, gdzie jest duża ilość różnych ludzi, gdzie można nawiązać nowe znajomości i usłyszeć interesujące, ludzkie historie. Często oznacza to, że po pracy organizowane są wyjścia na drinka i przegryzki oraz różnego rodzaju imprezy firmowe. Obecność na nich nie jest obowiązkowa, ale zupełne niepojawianie się może oznaczać w oczach Holendrów brak zainteresowania nimi jako ludźmi, a nie tylko pracownikami, co z kolei uderza w jedne z ich głównych wartości – indywidualizm oraz szacunek dla drugiej osoby wynikający z egalitaryzmu.

...

Jeśli zapytasz Holendra, co dla niego jest najważniejsze w pracy, daleko przed takimi wskaźnikami jak pieniądze czy funkcja, będzie atmosfera pracy. Zazwyczaj nie trzeba spędzić między Holendrami więcej niż dwa dni, żeby usłyszeć słowo “gezellig” (fonetycznie: hezelyh), co oznacza dobrą atmosferę, kreującą dobre samopoczucie, gdzie głównym jej składnikiem są inni ludzie oraz otoczenie (np. wystrój, światło, obsługa, dobre jedzenie itp.). Holendrzy pracują po to, żeby żyć, a nie żyją po to, żeby pracować. Podczas pracy oczekują, że będzie ona odbywała się w miłych okolicznościach. Nauka przez zabawę jest wysoko ceniona również wśród osób zarządzających. Większość wydarzeń biznesowych ma zaplecze rozrywkowe. Holendrzy chętnie żartują w pracy, potrafią łączyć przyjemne z pożytecznym.

Drukuj artykuł
Dora Domagała

ETTA Global Leadership Consulting, Wrocław

Trener oraz Konsultant do spraw Rozwoju Personalnego oraz Organizacji. Z wykształcenia Specjalista Przywództwa, z doświadczenia – Trenerka umiejętności miękkich. Z zamiłowania – Ambasadorka wprowadzenia Edukacji Społeczno-Emocjonalnej do szkół i przedszkoli. Dzięki 8 latom spędzonym w Turcji, Francji, Niemczech i Holandii ma obecnie okazję dzielić się wiedzą na temat współpracy z międzynarodowymi zespołami. Jej głównym zainteresowaniem i motywem do działania jest wpływ rozwoju osobistego na ludzkie szczęście.

Newsletter

Wykorzystujemy pliki cookies.